BLACK FRIDAY OCZAMI (BYŁEJ) KOMPULSYWNEJ KONSUMENTKI


Długo zastanawiałam się, czy publikować wpis na temat Black Friday. W tym roku – mimo pozornie krótkiej kariery święta zakupów w Polsce – jest to temat drażliwy, kontrowersyjny. Z jednej strony zazdrościmy zagranicznym konsumentom dostępu do nieprawdopodobnie dużych obniżek cenowych, z drugiej strony próbujemy udowodnić swoją postawą, że jesteśmy świadomymi nabywcami. Dodać do tego można też kwestię wspierania wielkich korporacji, dokładania się do wyzysku pracowników, zaśmiecania planety i wiele więcej. Która skrajność przemawia do mnie bardziej? Jak spędzam Black Friday? O tym nieco więcej w dzisiejszym wpisie. 



Wild Planning blog o kreatywnym planowaniu, równowadze życiowej i rozwoju osobistym. Black Friday, zakupoholizm, konsumpcjonizm, kompulsywne zakupy, zakupy impulsywne. Jak radzić sobie z impulsywnymi zakupami? Planowanie zakupów, planner zakupów, lista zakupów, czytanie składów, jak czytać składy




Zacznijmy od początku, czyli od tytułu postu. Kompulsywny konsument? Czy jestem zakupoholiczką, która potyka się o sterty niepotrzebnie kupionych przedmiotów? Czy muszę wynajmować magazyn na swoje zakupowe nabytki? Czy moja karta kredytowa i powstałe zadłużenie nie dają mi spać po nocach? Na każde z tych pytań mogę odpowiedzieć stanowcze „nie”. Nie jestem stereotypową zakupoholiczką, ale z całą świadomością mogę określić się kompulsywną konsumentką. 

Według jednych źródeł, kompulsywne zakupy są typowym zaburzeniem behawioralnym, uzależnieniem porównywalnym do alkoholizmu, narkomanii czy uzależnienia od hazardu. Jednak kompulsywne kupowanie nadal w środowisku medycznym nie jest zaliczane jako typowe zaburzenie zdrowia psychicznego. Jednak nieuświadomione przez lata może wyrządzić duże krzywdy Tobie i Twoim najbliższym. 

Jakie zachowania sprawiły, że zaczęłam się niepokoić moim podejściem do zakupów? 

  • W mojej szafie mogłam znaleźć sporo ubrań, od których przez wiele miesięcy nawet nie oderwałam metki. Wisiały, czekając na odpowiednią okazję, a taka nie nadchodziła. Równocześnie minął czas na oddanie ich do sklepu, a ja zostawałam z niedopasowanymi do mnie ubraniami i uszczuplonymi oszczędnościami. 
  • Gdy miałam fazę na jakiś wzór, motyw czy nową pasję kupowałam wiele rzeczy tego samego typu, rodzaju, fasonu, a później korzystałam tylko z jednej z nich, pozostałe leżały, kurzyły się, zajmowały miejsce oraz oczywiście pochłonęły moje pieniądze. 
  • Regularnie musiałam zwiększać powierzchnię przechowywania, zamiast dokonać przeglądu niepotrzebnych rzeczy lub zminimalizować liczbę kupowanych przedmiotów, wolałam DOKUPIĆ większą komodę, kolejne pudło, worki próżniowe, następne wieszaki, organizery pod łóżko i wiele więcej.
  • Chodziłam do sklepu nawet, gdy niczego nie potrzebowałam, po prostu spędzałam tak nadmiar wolnego czasu. W wielu sytuacjach wracałam do domu z kolejną rzeczą, której zakup oczywiście racjonalizowałam i to bardzo skutecznie. W ten sposób mogłam nie mieć żadnej pary czarnych spodni, ale cztery nowe marynarki uznawałam za niezbędny wydatek. 
  • Nie dawałam sobie niemal żadnego czasu na podjęcie decyzji, analizę sytuacji czy odpowiedni research, gdy coś w jakiś sposób przykuło moją uwagę, spodobało mi się lub promocja była odpowiednio wyeksponowana kupowałam tę rzecz, a powód jej zakupu wymyślałam później. Oczywiście nie było tak w każdej kategorii zakupowej, ale miałam swoje ulubione dziedziny, jak jedzenie, ubrania, kosmetyki, dodatki do domu i akcesoria kuchenne, na które wydawałam zdecydowanie za dużo pieniędzy. W innych obszarach mogłam wykazywać się wielką racjonalnością i odpowiedzialnym podejściem do zakupów, praktycznie nigdy nie kupuję książek (wolę wypożyczać z bibliotek lub wymieniać się ze znajomymi), płyt (wybieram opcję premium w serwisach streamingowych), elektroniki (kupno nowego telefonu odwlekałam aż do momentu, w którym nie utopiłam poprzedniego), mebli (krzesło musiało się pode mną dosłownie rozpaść, a ja przeżyłam twarde lądowanie – dopiero wtedy kupiłam nowe). 

Dlaczego wpadłam w szał impulsywnych zakupów? Powodów jest wiele, prawdopodobnie nie wszystkie jestem w stanie sama dostrzec albo utożsamić je jako źródło tego problemu. Jednak ich identyfikacja to pierwszy, bardzo ważny krok w kierunku wprowadzenia zmian. 
  • Pochodzę z niezamożnej rodziny, dorastałam w czasach kryzysu, który był odczuwalny. Często nie mogłam mieć rzeczy, które były przeze mnie pożądane lub po prostu potrzebne w szkole, domu. Nauczona doświadczeniami z przeszłości stałam się mistrzem w wynajdywaniu okazji, oszczędzaniu, wyszukiwaniu promocji. Często też mimowolnie powtarzałam kalkę z dzieciństwa polegającą na robieniu wielkich zapasów i kupowaniu „na wszelki wypadek”, ponieważ cena była atrakcyjna lub miałam fundusze, których później może przecież nie być. 
  • Pochodzę ze średniej wielkości miasta, w którym brakowało miejsc, gdzie dzieci i młodzież mogłaby w ciekawy sposób spędzać wolny czas. Do wyboru były w zasadzie trzy opcje – samotne rozrywki w domu, całodniowe nierozwojowe przesiadywanie na osiedlowym boisku lub wizyta w monumentalnej galerii handlowej, nowoczesnej, na światowym poziomie. Naturalnym stało się spędzanie czasu z rówieśnikami właśnie w galerii handlowej, a chodzenie po sklepach, mierzenie ubrań i przeglądanie elektroniki stało się podstawowym sposobem na zabicie nudy. Często w dorosłym życiu, szczególnie niedługo po przeprowadzce do Wrocławia, gdzie sklepów była masa, zauważyłam, że odruchowo potrzebując sposobu na zabicie czasu wybierałam snucie się po sklepach. 
  • Trzecim dość istotnym faktorem moich kompulsywnych zakupów było stopniowe uporanie się z zaburzeniami odżywiania. W momencie, w którym odzyskałam kontrolę nad swoim żywieniem, dietą i wyborami jedzeniowymi, zaczęłam bardzo szybko tracić kontrolę w obszarze zakupów. Czasowe ukojenie, które kiedyś dawało mi zjedzenie tabliczki czekolady i paczki chipsów, później odczuwałam podczas zakupu kolejnej sukienki, kremu czy akcesorium kuchennego. Ograniczenie zakupów było również trudne, ponieważ lecząc się z zaburzeń odżywiania, traciłam nadprogramowe kilogramy, a fundamentalna wymiana garderoby wydawała mi się konieczna. 
  • Czwarta kwestia, mocno łącząca się z punktem trzecim, to pewne moje cechy charakteru i usposobienie, które predysponuje mnie do ulegania impulsom zakupowym. Mam na myśli przede wszystkim perfekcjonizm połączony z niskim poczuciem własnej wartości i brakiem wiary we własne możliwości. Przy takiej mieszance cech zawsze wydaje się, że nie jest się wystarczająco dobrym, nie ma się wystarczająco modnych, dopasowanych, profesjonalnych ubrań / butów / kosmetyków / elektroniki / narzędzi do pracy / … (niepotrzebne skreślić). Każda próba rozkręcenia nowego przedsięwzięcia (projektu, biznesu, pasji) okazywała się być bardzo kosztowna, bo przecież niezbędnym było zakupienie polecanych akcesoriów. W ten sposób mam sporo różnych – dziś zupełnie niepotrzebnych – mi przedmiotów. Ponieważ zanim odpowiedziałam sobie na pytanie, czy polubię to nowe zajęcie, rzucałam się na profesjonalne, a co za tym idzie drogie, sprzęty. 

Czytając cztery pierwsze czynniki, które przyszły mi do głowy, sama zaczęłam się zastanawiać, czy nie za bardzo popłynęłam. Czy nie za głęboko patrzę, czy nie za bardzo psychologizuję? Jednak wydaje mi się, że nie, bo właśnie uzmysłowienie sobie tych fundamentalnych powodów i wpływów, pomogło mi uporać się z tym problemem. Zanim dotarłam do skrajności, o których myśli się w kontekście zakupoholizmu, czyli do zadłużeń, ukrywania nowych nabytków czy zagracenia całej wolnej przestrzeni, otrząsnęłam się i porozmawiałam sama ze sobą. Dokonałam kilku poważnych zmian w myśleniu, postrzeganiu świata. Oczywiście zachodziła tu raczej ewolucja, niż rewolucja - do dziś, po niemalże półtora roku zmian, nie jestem jeszcze w pełni „wyleczona”. 

Uświadomiłam sobie, że to, co uważałam za nagrodę i przyjemność, na dłuższą metę stanowi ciężar. Duży wpływ na moje wybory i postępowanie miało poszerzanie wiedzy na temat ekologii, zmian klimatycznych, ruchu zero waste, ale także czynników i składników negatywnie wpływających na moje zdrowie. Im bardziej świadoma byłam w tych obszarach życia, tym bardziej irytowało mnie to, jak wiele niepotrzebnych rzeczy kupiłam i jak negatywnie wpływa to na różne aspekty mojego codziennego funkcjonowania. Posiadanie tak wielu rzeczy na stosunkowo małej przestrzeni z czasem naprawdę powoduje dyskomfort psychiczny, może wzbudzać lęk, ale i niechęć do samej siebie. Nadmiar rzeczy to również namacalny i niezaprzeczalny dowód, że coś z moją samokontrolą jest nie tak i że pewne rzeczy muszę ze sobą nadal przepracować. 

Co stało się, gdy uświadomiłam sobie swój problem i jego najważniejsze przyczyny? 


Próbowałam zidentyfikować emocje, które towarzyszą mi przed, podczas i po impulsywnych zakupach. Czasem wystarczyła chwila zadumy i refleksji, innym razem siadałam przed komputerem lub kartką papieru i spisywałam wszystko, żeby uzmysłowić sobie skalę problemu. Wniosek był jeden, bardzo prosty, może nawet oczywisty – nagromadzone w ciągu dnia lub tygodnia emocje sprawiały, że szłam na zakupy, wydawałam pieniądze i kupowałam niepotrzebne rzeczy. Często już w domu podczas ich rozpakowywania lub następnego dnia nie czułam żadnej euforii (która pojawiała się jedynie w momencie zauważenia „super okazji” lub wychodzenia ze sklepu z nową rzeczą), a pojawiały się inne negatywne emocje, skierowane już personalnie do mojej własnej osoby. Byłam rozczarowana sobą, zła, poirytowana, przytłoczona, czasem czułam się bezsilna, bez możliwości kontrolowania siebie i decydowania o sobie. Czy to głupie, że czuje się tak silne emocje po zakupie bluzki za kilkanaście złotych? Oczywiście, ale to właśnie pokazuje, jak bardzo potrzebujemy dziś, w dobie rozbuchanego konsumpcjonizmu, większej świadomości podczas nabywania dóbr, usług, wszystkiego. 

Po takim emocjonalnym rachunku sumienia przyszedł czas na konkretne kroki, akcję, działanie. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym najpierw nie korzystała z mocy planowania. Tak było i tym razem. 

Jakie działania wprowadziłam do swojej codzienności, żeby walczyć
z impulsywnymi zakupami? 

  • Zaczęłam planować wyjście na zakupy z wyprzedzeniem, starałam się nie chodzić na nie sama, ale zawsze w towarzystwie bliskiej osoby, która mogła posłużyć obiektywnymi uwagami, doradzić albo odradzić zakup konkretnej rzeczy. 
  • Stworzyłam naprawdę imponującą listę rzeczy, które są zdecydowanie lepsze niż zakupy. Starałam się umieścić na niej jak najwięcej aktywności darmowych, żeby nie tylko oszczędzać pieniądze, ale przede wszystkim, żeby nauczyć mój mózg, że może osiągać stan euforii nie tylko w momencie przybliżania karty do terminala płatniczego. 
  • Często przydatne jest wskazanie (najlepiej spisanie) konkretnej emocji, której pojawienie się pchało mnie do pójścia na zakupy i wypisanie kilku alternatywnych, zdrowych (!) sposobów na poprawę humoru i wywołanie emocji pożądanych. Dla przykładu czułam się zirytowana sytuacją na uczelni lub w pracy, a chciałam czuć się spokojna i zrelaksowana. Zakupy, alkohol, słodycze, fast-food to rzeczy, które mogłyby mi to zagwarantować, ale uznawałam je za niezdrowe dla siebie. Dlatego starałam się wypisać co najmniej 4, a najlepiej 8 innych czynności, którym mogłam się oddać w dany dzień. Ważne, żeby były one osiągalne i realistyczne, żebym nie miała kompletnie żadnych wymówek i usprawiedliwień. Mogło to być pójście na spacer, zrobienie maseczki, prośba ukochanej osoby o krótki relaksacyjny masaż, wieczór z odprężającą komedią, przytulanie zwierzaka, upieczenie ciastek itd. 
  • W chwilach zwątpienia lub po gorszych momentach nie zadręczałam się i nie ubolewałam nad tym, jaka jestem słaba, ale celowo więcej czytałam o tym, jak konsumpcjonizm napędza negatywne zmiany klimatyczne i nieetyczne podejście biznesowe. Do wprowadzenia kilku ważnych zmian w zakresie nadmiernego kupowania ubrań zainspirowała mnie Anuschka Rees i jej wspaniały blog. W podlinkowanym wpisie znajduje się wiele przydatnych sposobów na ograniczenie zakupów ciuchowych i wykorzystanie potencjału już posiadanych. Sprawdź również inne rzeczowe i pomocne wpisy Anuschki poświęcone tematom zakupowym
  • Na etapie „leczenia się” bardzo ważne było także wieloetapowe analizowanie każdego potencjalnego zakupu i odpowiadanie sobie na szereg pytań, zanim dokona się ostatecznej decyzji. Te pytania dotyczą kwestii użyteczności, finansów, ekologii i etyczności, wyglądu, alternatyw czy nawet późniejszych kosztów eksploatowania. Trudno jest stworzyć jedną kompletną listę takich pytań – każda sytuacja zakupowa jest inna, w niektórych przypadkach wystarczy zadać sobie dwa-trzy pytania, żeby zrezygnować z zakupu, w innych należy wziąć pod uwagę wiele czynników, porozmawiać z partnerem, poczytać opinie.  Jeśli zastanawiasz się nad kupnem nowego ciucha, ale masz wątpliwości, możesz skorzystać z pięciu prostych pytań z tego wpisu
  • Na etapie wieloskładnikowej analizy zakupu przydatne było także dopasowanie pożądanego produktu czy usługi do jednej z dwóch podstawowych kategorii: potrzeba czy zachcianka. Zapytanie samej siebie, czy rzecz X jest mi naprawdę potrzebna (ale naprawdę: do przeżycia, do zrealizowania moich najważniejszych celów i priorytetów, do wykonywania codziennych zadań, oczywiście bez popadania w skrajne myślenie, że tak naprawdę możemy żyć jak mnisi lub żywić się resztkami cudzego pożywienia. Słowo klucz to równowaga!) czy po prostu jej chcę, pożądam jej, bo wygląda pięknie na instagramowych zdjęciach, pasowała do sylwetki mojej koleżanki lub kusiła mnie kolorowym opakowaniem. Często mylnie wydaje się nam, że czegoś potrzebujemy, ale specjaliści od marketingu są stworzeni po to, żeby kreować nowe potrzeby (sama byłam tego przez lata uczona na studiach). Produkty, które uznawałam za zachcianki, a nie realne potrzeby musiały dłużej poczekać na swoją zakupową kolej, a często nigdy nie miałam szansy ich kupić, bo po kilku dniach lub tygodniach dochodziło do mnie, że w głębi duszy wcale nie chcę tej rzeczy posiadać na własność, używać, konsumować. Jeśli naprawdę cierpliwie czekałam i nadal pożądałam tej rzeczy, powracałam do niej myślami, oglądałam ją ponownie lub wyszukiwałam promocji, to znaczyło, że naprawdę warto rozważyć jej zakup.  
  • Podczas kupowania niezbędnych, codziennych produktów, jak jedzenie, kosmetyki czy chemia domowa najważniejsza stała się dla mnie kwestia bezpieczeństwa składów. Nauczyłam się czytać składy, poznałam bliżej negatywny wpływ szkodliwych składników, próbowałam także odpowiedzieć sobie, jakie składniki są przeze mnie pożądane. W ten sposób, gdy nie byłam pewna, czy dany produkt jest odpowiedni, po prostu go nie kupowałam. Początkowo analiza składów była dla mnie czasochłonna i wyczerpująca, jednak dziś nie wydłuża znacząco moich zakupów, a ja dzięki temu wydaje mniej i czuję się lepiej – nie tylko psychicznie, ale również fizycznie, bo odżywiam się lepiej i stosuję dopasowane do moich potrzeb kosmetyki. Dodatkowo teraz najgorszą robotę odwalają za nas zaangażowane i naprawdę mądre blogerki, instagrammerki czy członkowie grup na Facebooku. Istnieją także intuicyjne aplikacje i strony internetowe, przyspieszające analizę składu. Często analiza składów wielu popularnych produktów została już dokonana i szczegółowo opisana, a dane produkty lub całe marki zaliczono do listy polecanych lub „zakazanych”. Ja dodatkowo spisuję sobie w telefonie odkryte perełki i polecane produkty z lepszymi składami w różnych kategoriach, które kupuje regularnie, np. kremy do twarzy, szampony do włosów, czekolady, jogurty, masła orzechowe itd. 
  • Jak mogłaś zobaczyć w poprzedniej serii wpisów, jeśli chodzi o zakupy jedzenia kieruję się także sezonowym podejściem i staram się być w kuchni less waste, dlatego planuję posiłki, stosuję podstawowe zasady meal prep i mrożę dużą ilość rzeczy, jeśli wiem, że ich nie przejem. Na zakupy spożywcze chodzę zazwyczaj bez listy, ale za to z planem posiłków na najbliższy czas, robię spore zapasy, ale tylko produktów z mojej listy niezbędników, z których zawsze skomponuję ekspresowe, pełnowartościowe posiłki na cały dzień lub dwa. 

Jak spędziłam Black Friday?


Po tak długiej opowieści o kompulsywnym kupowaniu, wychodzeniu z pewnego rodzaju nałogu, nadszedł czas na powrócenie do tematu Black Friday i zakupów. Jeśli spodziewasz się, że bojkotuję dzisiejsze zakupowe szaleństwo, to jesteś w błędzie, chociaż popieram bardzo dużo argumentów etycznych i ekologicznych przeciwko kupowaniu podczas święta zakupów. Z drugiej strony – mimo swoich skłonności – nie należę do grona konsumentów, którzy dzisiejsze popołudnie spędzą spoceni, zirytowani i podnieceni w długich kolejkach w galeriach handlowych. 

Jak w niemal każdym wpisie na Wild Planning promuję złoty środek i zachowanie równowagi. Nauka kontroli nad sobą i swoimi impulsami nauczyła mnie bardzo ważnej rzeczy, która jest przydatna w wielu aspektach życia. Jedzenie, przedmioty, usługi, praca i pasja są dla mnie, a nie ja dla nich. To ja decyduję o sobie i swoich wyborach, dlatego w tym roku wykorzystałam Black Friday, tak by przybliżał mnie do realizacji moich celów w różnych obszarach życia. Zrobiłam to wszystko świadomie, powoli, z namysłem. Kupiłam rzeczy, które od kilku tygodni, a nawet miesięcy miałam na liście, a także produkty spożywcze, które i tak musiałabym kupić, bo moja spiżarka świeciła pustkami. Nabyłam przedmioty przeznaczone nie tylko dla mnie, ale i dla moich bliskich, aby później nie kusić losu i nie robić nieprzemyślanych zakupów przed samymi świętami. Zdecydowałam się w pełni na zakupy on-line, żeby mieć możliwość porównania cen, wyboru korzystnych opcji wysyłki i zaoszczędzenia, czyli zaspokojenie mojej wewnętrznej łowczyni okazji. Podobne podejście do BF obserwuję wśród lubianych profili na Instagramie, m.in. u Anne Marie Blog i cieszę się, że nie tylko skrajności są promowane. 

W Black Friday i Cyber Monday wykorzystaj moc darmowych materiałów


Na końcu tego bardzo intymnego wpisu chciałabym podarować Ci kolejne darmowe narzędzia, które pomogą Ci dokonywać świadomych decyzji zakupowych. Już takie proste i intuicyjne narzędzia do wydrukowania pomogą Ci w najważniejszych krokach w planowaniu zakupów: pobudzeniu świadomości i intencjonalności nabywczej. Dziś pozostawiam Cię z minimalistycznym szablonem listy zakupów, wish-listy oraz listy prezentów dla najbliższych, które warto kupić z odpowiednim wyprzedzeniem i to nie tylko w gorącym świątecznym okresie.


Wild Planning blog o kreatywnym planowaniu, równowadze życiowej i rozwoju osobistym. Black Friday, zakupoholizm, konsumpcjonizm, kompulsywne zakupy, zakupy impulsywne. Jak radzić sobie z impulsywnymi zakupami? Planowanie zakupów, planner zakupów, lista zakupów, czytanie składów, jak czytać składy


  • wish-lista: świadome zakupy (czego chcę i czego naprawdę potrzebuję?) PL / wish-list: what I want and what I need ENG
  • wish-lista do planowania zakupów (kategoria zakupowa, sklep i cena) PL / wish-list: how to plan your shopping (category, price, shop) ENG
  • prosta lista zakupów bez podziału na kategorie PL / shopping list template ENG
  • lista prezentów PL / gift planner ENG
Plannery i listy przygotowałam do pobrania w dwóch wersjach językowych (PL / ENG), w jednej wersji kolorystycznej w formacie .png lub PDF. Są wygodne do użytkowania po wydrukowaniu w formacie a4 oraz a5. 


Wild Planning blog o kreatywnym planowaniu, równowadze życiowej i rozwoju osobistym. Black Friday, zakupoholizm, konsumpcjonizm, kompulsywne zakupy, zakupy impulsywne. Jak radzić sobie z impulsywnymi zakupami? Planowanie zakupów, planner zakupów, lista zakupów, czytanie składów, jak czytać składy


Jeśli temat przemyślanych zakupów i ich planowania Cię zainteresuje, koniecznie daj mi znać w komentarzu lub skorzystaj z formularza kontaktowego poprzez zakładkę POROZMAWIAJMY. Bardzo lubię widzieć moje plannery i narzędzia w akcji, ponieważ tworzę je, żeby pomagały organizować rzeczywistość - jeśli korzystanie z nich sprawia Ci przyjemność, podziel się nią na Instagramie, oznaczając mnie @wild_planning , #wildplanning lub na Pintereście


Wild Planning blog o kreatywnym planowaniu, równowadze życiowej i rozwoju osobistym. Black Friday, zakupoholizm, konsumpcjonizm, kompulsywne zakupy, zakupy impulsywne. Jak radzić sobie z impulsywnymi zakupami? Planowanie zakupów, planner zakupów, lista zakupów, czytanie składów, jak czytać składy



My Instagram

Made with by OddThemes | Distributed by Gooyaabi Templates