Jest poniedziałek. Upalny i duszny. Nie wyspałam się. Męczy mnie alergia. Mam świadomość, że przede mną trudny okres, pełen zobowiązań i stresujących momentów. Do tego wpadłam na pomysł uruchomienia bloga teraz, gdy brakuje mi czasu na realizację wszystkich pomysłów. Nadmiar informacji i research wciąga mnie za bardzo, trochę panikuję. Spisać ten dzień na straty? A może cały tydzień, skoro poniedziałek zaczął się tak paskudnie? W głowie pojawia mi się myśl, że może jednak ten dzień nie będzie taki zły. Bo chcę, żeby był dobry. Dlatego podejmuję 5 niezawodnych kroków do uratowania dnia.
Kilka lat temu żyłam z poczuciem, że moje życie składa się z setek nieudanych dni i pojedynczych pozytywnych chwil. Miałam też wrażenie, że niewiele mogę z tym zrobić. Brzmi znajomo? W skrajnych przypadkach to objaw depresji lub skrajnego przemęczenia i zestresowania. W wersji „normalnej” ludzie miesiącami funkcjonują z myślą, że ich życie jest przeciętne, nudne, pozbawione głębszego sensu. I że tak musi być. Często towarzyszy temu przekonanie, że być może „wszystko przede mną” albo „wszystko już za mną”. W obu przypadkach nie mają racji.
Tworząc bloga o planowaniu może się wydawać, że przyjmuję perspektywę długofalową, wybiegającą w przyszłość i dotyczącą sfery, która jest nieznana i odległa. Przyznaję – planowanie to jedynie pewna wizja i wyobrażenia na temat tego, jak chcemy pokierować swoimi działaniami. Niejedna definicja planowania wprost mówi, że jest to projektowanie przyszłości, czyli pozornie coś niemożliwego i nierealistycznego. Aby oddzielić fantazjowanie i snucie marzeń od planowania (choć dla mnie czynności te powinny się przenikać) stworzono wiele praktycznych narzędzi i metod, które początkowo dedykowane były zarządzaniu biznesowemu, a nieco później zaadaptowane przez trenerów i psychologów. Planowanie nabrało dzięki temu charakteru konkretnego, mierzalnego, nieco „twardego”, co jest zrozumiałe biorąc pod uwagę fakt, że planowanie stanowi podstawową funkcję zarządzania.
Może właśnie dzięki mojej miłości do planowania i projektowania przyszłości, dokonałam – może trywialnego, ale dla mnie ważnego – odkrycia. Jedyne, czym dysponujemy to chwila teraźniejsza, dany moment. Oczywiście to, co już przeżyliśmy, nasze doświadczenia, wypracowane nawyki i zdobyta wiedza mają ogromny wpływ, na to jak kształtujemy chwilę obecną. Tak samo, jak nasze podejście do przyszłości, nastawienie, gotowość do podejmowania inicjatywy. Ale w dalszym ciągu podstawowe znaczenie dla naszego życia ma „ten moment”. Dlatego moją opowieść o pięknie planowania, chciałabym rozpocząć od tego, jak kształtować i oddziaływać na pozornie mały odcinek czasu, jakim jest jeden dzień.
Świadoma tego, że nie muszę czekać na żadną przełomową chwilę, ani nawet na kolejny nowy rok, poczułam nowe pokłady energii. Zaczęłam pracować nad tym, żeby stworzyć sobie komfortową przestrzeń i krok po kroku budować dni, które będą mnie cieszyć, ekscytować i napawać nadzieją. Podjęłam 5 podstawowych kroków – niektóre z nich wdrażam niemal codziennie, jako część mojej rutyny. Inne wystarczy zrealizować raz na jakiś czas lub jednorazowo, ale refleksje z nich zachować w pamięci.
1
Świadomość, jaki masz chronotyp
Pierwszy punkt może dla niektórych brzmieć zagadkowo, ale gdy zapytasz siebie, czy jesteś „rannym ptaszkiem” czy „nocnym markiem” to sprawa może wydać się prostsza. Koncepcja dobowego rytmu aktywności, czyli swoistego „wewnętrznego zegara” została przeniesiona z pola nauk biologicznych na obszary biznesowe, gdzie ludzka efektywność i produktywność ma wielkie znaczenie. Założenia tej koncepcji dają również szereg argumentów przeciwko społecznym konstruktom narzucającym poranne wstawanie do pracy lub szkoły, bez uwzględnienia osobistych predyspozycji człowieka. Każdy człowiek – zależnie od swojego chronotypu – ma inne preferencje dotyczące pory snu i aktywności. Zależnie od tego, czy jesteś delfinem, lwem, niedźwiedziem czy wilkiem (porównania do zwierząt mogą dla niektórych stanowić dowód na infantylność tej teorii, ale nie dajcie się zwieść) będziesz osiągać maksymalną produktywność w innych godzinach, a Twój organizm będzie pragnął snu o innych porach. Jeśli wstawanie o 6 rano, częste spóźnienia do pracy i zmęczenie podczas wykonywania obowiązków brzmią jak opis Twojego typowego dnia, nie przejmuj się i nie daj sobie wmówić, że jesteś leniem lub przeciętnym pracownikiem. Tak skonstruowany jest Twój organizm – lepiej czujesz się wieczorem lub w nocy i wtedy osiągasz maksymalne możliwości umysłowe i twórcze. Poznanie swojego chronotypu jest możliwe dzięki prostemu testowi – możesz prowadzić eksperymenty i obserwacje, jeśli masz wolny czas i możliwość wyboru, w jakich porach się kładziesz, wstajesz i wykonujesz obowiązki. Ale jeśli nie, w sieci można znaleźć dużo mniej lub bardziej rozbudowanych testów i stwierdzeń, które pomogą Ci określić, jaki jest Twój dobowy rytm aktywności. Jeśli interesuje Cię to zagadnienie, chętnie stworzę kompleksowy wpis, w którym opowiem o psychologii snu i drze Michaelu Breusie, a także przedstawię opis poszczególnych typów, wraz z przykładowymi planami efektywnego dnia.
Ja zdecydowaniem jestem delfinem – mam problemy ze snem, potrzebuję ekstremalnej ciszy i ciemności, żeby w pełni odpłynąć. Najlepiej pracuje mi się między godziną 12 a 20, lubię celebrować leniwe poranki i regenerować się dodatkowo, ponieważ niespokojny sen nie zawsze mi to umożliwia. Wieczorna praca idzie mi sprawnie, jednak wiem, że aby się wyciszyć, powinnam od około 20 wybierać przyjemne lub proste, rutynowe czynności.
Co daje mi taka świadomość? Mogę lepiej zarządzać swoim czasem, szczególnie zawodowym. Lepiej ustalam czas na wykonanie poszczególnych bloków zadań, nie tracę cennych minut na wykonywanie ambitnych projektów, gdy mam spadek formy. Ułatwia mi to hierarchizację oraz pozwala mi wysypiać się odrobinę lepiej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie żyjemy w idealnym świecie, gdzie każdy z nas może swobodnie dysponować swoim czasem pracy czy spać do południa, jednak nawet w ograniczonych warunkach możemy skorzystać z wiedzy płynącej z psychologii snu. A Ty jakim chronotypem jesteś?
2
Dobry plan dzienny
Dzięki wiedzy, jak mój organizm zachowa się w ciągu doby, mogę stworzyć skuteczniejszy plan działania. Plan dzienny jest dla mnie zbawieniem i pozwala mi na osiągnięcie maksymalnej satysfakcji nawet z najgorzej zapowiadających się dni. Dzięki zaplanowaniu poszczególnych czynności, wiem, z czym muszę się zmierzyć, ile potrzebuję na to energii, czasu i innych niezbędnych zasobów.
Czytając o planowaniu i najlepszych praktykach, niemalże każdy podkreśla, że skuteczny plan należy stworzyć poprzedniego wieczoru, w spokoju i ciszy. Ale czy fakt, że nie znalazłaś czasu i energii na spisanie zadań powinien Cię ograniczyć? Zdecydowanie nie! Planowanie, szczególnie w formie pisemnej jest na tyle pomocne i użyteczne, że możesz i powinnaś zrobić to w każdej chwili, gdy czujesz, że nie ogarniasz sytuacji lub chcesz panować nad nią lepiej. Kiedy w przytłaczający dzień wejdziesz bez planu działania, jest więcej niż pewne, że polegniesz, a kolejne obowiązki czy nieprzyjemności tylko pogorszą Twoje samopoczucie, motywację i energię. Dlatego niezależnie od tego, ile już przeszłaś, zawsze jest dobry moment, żeby resztę zaplanować, usystematyzować lub po prostu spisać.
Kiedyś plany dzienne tworzyłam codziennie, dziś niemal z nich zrezygnowałam, ale mam z tyłu głowy, że to najlepsze narzędzie do pozbycia się natłoku negatywnych myśli i poczucia, że mam tak dużo do zrobienia, a czasu zostaje mi tak niewiele. Dzięki spisaniu wszystkich zadań, spotkań, obowiązków, pomysłów mogę zobaczyć, ile realnie mam do zrobienia, czy mogę oddelegować niektóre zadania swoim współpracownikom, znajomym, bliskim oraz jakie są moje priorytety, czyli co musi zostać wykonane w pierwszej kolejności, nawet jeśli bardzo tego nie chcę.
Na pewno o planowaniu w wymiarze krótko- i długoterminowym pojawi się wpis, ale już dziś chciałabym podzielić się z Tobą moim ulubionym dziennym plannerem. Sprawdził się idealnie w najbardziej „gorącym” okresie mojego życia, kiedy dzienne planowanie pomagało mi realizować kolejne zadania i zamykać ważne kwestie. Po więcej szczegółów i linki zapraszam na koniec wpisu.
3
Budująca rozmowa
Nie wiem, czy ten punkt wymaga argumentacji. Jestem przekonana, że niejedna z nas odczuła pozytywną moc rozmowy. Budująca, szczera wymiana myśli lub poglądów z kimś empatycznym i wspierającym może wiele zmienić. Niekoniecznie musimy się żalić, wypłakiwać w rękaw czy nawet mówić o swoich problemach, choć oczywiście działa to oczyszczająco. Ale jeśli potrzebujemy oderwania się od własnych problemów i obowiązków, zaangażowanie się w rozmowę może stanowić prosty i łatwo dostępny sposób na naładowanie akumulatorów. Bliska osoba może otworzyć Ci oczy na pewne kwestie, podsunąć dobre rozwiązanie albo zaoferować pomoc. W niektórych przypadkach wystarczy, że odciągnie Twoją uwagę ciekawą opowieścią, inspirującym tematem lub ekscytującą propozycją. Dzięki temu Twój mózg będzie maksymalnie skupiony na efektywnym pokonaniu przeszkód, żebyś mogła jak najszybciej wziąć udział w zaplanowanym wydarzeniu czy spotkaniu. Pamiętaj jednak, że nie każda osoba pomoże CI naładować się pozytywnie. Niestety każdy w swoim otoczeniu ma ludzi, którzy są toksyczni, pogubieni lub w trudnej sytuacji życiowej, co oddziałuje na nich stosunek do innych. Ściąganie innych na dno może być ich celową strategią lub niechcianą konsekwencją, ale w najtrudniejszych dniach spróbuj unikać rozwiązywania cudzych problemów.
4
Małe przyjemności i celebracja sukcesów
Sprawianie sobie przyjemności nie jest niczym złym. Uleganie pokusie zrobienia czegoś tylko dla siebie jest czymś naturalnym i nie czyni z Ciebie egoistki, ale pomaga zbudować szacunek do samej siebie. Jeśli wszystko wychodzi Ci wyjątkowo źle, nic nie idzie po Twojej myśli, a najlepszy plan nie pomaga... po prostu odpuść. Na godzinę, dwie, cały wieczór. Jeśli tylko możesz sobie na to pozwolić (a w większość przypadków, sama jesteś dla siebie najbardziej surowa, nie pracodawca, dzieci czy ktokolwiek inny) daj sobie czas na odetchnięcie, oczyszczenie umysłu i znalezienie w sobie nowych pokładów energii.
Podobnie jest z nagradzaniem się za małe sukcesy. Jeśli nie będziesz doceniała najmniejszych zwycięstw, to z czasem nic nie będzie sprawiać Ci przyjemności. Na niewiele zdadzą Ci się pochwały i komplementy, jeśli nie będziesz czuła dumy z własnych dokonań. Ambicja jest wspaniałym motorem napędowym, ale jej skrajne przypadki działają destrukcyjnie. Celebrowanie najmniejszych sukcesów osobistych, edukacyjnych i zawodowych pozwoli Ci docenić to, co osiągnęłaś i zmotywuje Cię do kolejnych niesamowitych działań.
Pomyśl, co sprawia Ci prawdziwą przyjemność i na co zwykle nie masz czasu. Znajdź swoje małe nagrody i sposoby na szybką poprawę nastroju. Oczywiście wszystko działa najlepiej w małych dawkach, a nie jako strategia unikania odpowiedzialności. Moje ulubione małe przyjemności to długa kąpiel w wannie, kieliszek schłodzonego wina, wizyta w ulubionej restauracji, wspólne gotowanie lub pieczenie z przyjaciółmi, wypicie kawy mrożonej z ekstra dodatkami, eksperymenty z nowymi makijażami oraz sesje inspiracji z Pinterest. A Ty co robisz, aby poprawić sobie humor i zrelaksować się w naprawdę ciężki dzień?
5
Dobre przygotowanie
Ostatni, ale niezwykle ważny punkt. Włączyłam go do swojej codziennej rutyny kilkanaście lat temu, jeszcze w erze przed „evening routine”. Mimo, iż u mnie wynikało to z mojego zakręcenia na punkcie organizacji i sumienności, to wszystkie osoby, które zaraziłam tym zwyczajem dziękują mi za odmienienie ich poranków. Warto wypracować w sobie ten codzienny nawyk i każdego wieczoru przygotować się na następny dzień. U mnie zakłada to przygotowanie stroju i wszystkich dodatków, spakowanie torebki, naładowanie telefonu i laptopa (gdy odkryłam, że wśród moich znajomych nadal nie mają nawyku codziennego ładowania telefonu i już przed południem nerwowo poszukują ładowarki byłam zszokowana, serio). W okresach, gdy dzienne planowanie jest niezbędne, robię szybki przegląd zadań i podsumowuje, na jakim etapie realizacji projektów jestem.
Odkąd odkryłam magię meal prep, przygotowuję sobie półprodukty lub całe śniadanie i lunch na następny dzień. W ekstremalnych przypadkach, czyli dla mnie zawsze, gdy muszę wstać przed 7.30, wieczorem przygotowuję sobie również kubek na poranną herbatę lub kawę, szklankę wody do wypicia po przebudzeniu oraz niezbędne kosmetyki, żeby rano ograniczyć czas od wstania do wyjścia do minimum. U mnie sprawdza się to doskonale, bo ponad wszystko uwielbiam się wyspać.
Dzięki dobremu przygotowaniu wieczorem nie tylko zapewniam sobie spokojniejszy sen i minimalizuję uczucie, że jutro będzie wyzwaniem. Przede wszystkim nie zaczynam nowego dnia nerwowo, nie stresuję się, nie muszę wybierać, czy wolę być najedzona, czy wyglądać jak człowiek. Redukuję swój poziom stresu, przez co nawet zły dzień jest odrobinę lepszy.
Gdy zaczynałam pisać ten wpis, była 12, a upał sprawiał, że nie umiałam zebrać myśli. W perspektywie miałam podróż zatłoczonym autobusem i stresujące zajęcia. Teraz dochodzi 20, w tle leci wciągający serial, przegryzam aromatyczny chlebek bananowy i popijam wodą z owocami. Pogadałam o całym dniu i wątpliwościach z najlepszą przyjaciółką, która potwierdziła mój tok myślenia i uspokoiła. Potwierdziłam – dla siebie i dla Ciebie, że moje 5 kroków naprawdę działa, a paskudny poniedziałek zamienił się w przyjemne wiosenne popołudnie. Oczywiście tak jak w kwestii planowania, również strategie radzenia sobie z gorszym nastrojem i stresem należy dopasowywać do indywidualnych potrzeb i preferencji. Mam jednak nadzieję, że chociaż jeden z moich niezawodnych kroków sprawdzi się u Ciebie. A może któryś z nich stosujesz, aby poradzić sobie z natłokiem obowiązków albo przygnębieniem?
Zgodnie z obietnicą mam dla Ciebie pierwsze kompletne narzędzie, które pomoże Ci planować czas. Ten dzienny planer sprawdzał się u mnie wspaniale i pozwalał zapanować nad najważniejszymi wydarzeniami, zadaniami i celami do osiągnięcia. Moja ulubiona wersja to ta z trackerem spożycia wody, natomiast moja lekko roztrzepana przyjaciółka pokochała wersję z szerokim polem do zapisywania przeróżnych notatek, żeby nie zapomnieć żadnej inspiracji, serialu do obejrzenia czy potrawy do wypróbowania.
Planer dzienny: layout nr 1 zawiera mój osobisty hit, czyli tracker spożycia wody. Dostępny w trzech wersjach kolorystycznych i z dwoma różnymi nagłówkami – który z daily plannerów będzie Twoim ulubionym?
Planer dzienny: layout nr 2 z szerokim miejscem na różne zapiski i notatki. Dostępny w trzech wersjach kolorystycznych i z dwoma różnymi nagłówkami – wybierz swój ulubiony daily planner
Jeśli postanowisz skorzystać z moich planerów będę naprawdę szczęśliwa, dlatego koniecznie daj mi znać w komentarzu lub oznacz mnie na Instagramie #wildplanning lub @wild_planning.